Drugi weekend marca (10, 11) był przecudowny! Sobota nie pozwoliła na latanie, było to raczej turkotanie po lodzie, bo rzadko udwało się zrobić zwrot.
Niedziela za to dopisała. Oczywiście, mogło być ze 2 węzły więcej – byłaby adrenalina, ale i tak uznaję niedzielę za jeden z najcudowniejszych dni na lodzie ostatnich kilku lat. Było słonecznie, temperatura momentami dochodziła do 16˚C. Lód ciut za miękki, ale nie można mieć wszystkiego.
Po treningu sprzęt poszedł do blaszaka, bo szczerze wątpię czy jeszcze bedzie potrzebny w tym sezonie, mimo zapowiadanych mrozów na koniec tygodnia.