To miał być nasz pełen sezon we flocie 5O5. Z perłą w postaci Mistrzostw Świata.
Nie będzię.
W pierwszym biegu zaliczyliśmy wywrotkę – nic strasznego, nic dziwnego. Dziwnie zaczeło się robic potem. Nie mogliśmy postawić łódki, więc zaczeła nam pomagać motorówka MOPR – przytrzymali maszt na poziomie wody i … w tym momencie łódka zaczeła tonąć. Balansując na mieczu, stojąc pół metra nad wodą, w ciągu kilkudziesiąciu sekund miecz był w wodzie.
Potem było tylko gorzej, holowanie uszkodziło dziób, któr zaczął tonąć … bardziej.
Odholowani do wyjścia nr 16 w Redłowie, gdzie stała już jedna piątka, niestety ze złamanym masztem, próbowaliśmy wyciągnąć naszą na plażę. Niezwykle kamienistą, co skończyło się co najmniej jedną dziurą w dnie.
Bardzo dziękuję ludziom z MOPR, szczególnie Andrzejowi z Bumera.
Dziękuję też załodze POL 8437 Szymonowi i Kacprowi za powitanie na molo batonem i pomocą.
Oraz przypadkowemu wędkarzowi, który sklął mnie, żebym się napił wody z witaminą C – dziękuję!
Smutek, żal, łzy.