Otwarte Mistrzostwa Polski klasy 505

Zgodnie z planem wystartowaliśmy na Mistrzostwach Polski klasy 505!

dojazd

Do Gdyni udaliśmy się w czwartek, na miejsce docierając już po zmierzchu. Próba taklowania łódki skończyła się poplątaniem fałów z wantami oraz złym założeniem trapezów – mało było widać, a my zmęczeni, więc zostawiliśmy to na następny dzień rano.

Na całą imprezę mieliśmy bardzo ambitny cel – mieścić się w czasie! Wiem, że może nie brzmi to zbyt wygórowanie, ale jak pokazała doskonała Agnieszka Skrzypulec – było to wystarczająco trudne zadanie.

dzień 1

Pierwszy dzień regat to wiatr wiejący do 20 węzłów oraz fala o wysokości 1.5 metra – zdecydowanie nie nasze warunki. Otaklowaliśmy łódkę, wyszliśmy z portu, ale tylko po to żeby po około 600m wrócić do niego. Warunki zdecydowanie przekraczały nasze umiejętności, choć gdyby taki był 3 dzień – to być może dali byśmy radę popłynąć choć jeden wyścig.

Jak pokazały powroty innych łódek, to była słuszna decyzja. Tego dnia straty w sprzęcie były przerażające – dwie 505tki straciły maszty – w jednej pękła wanta, w drugiej rolka sztagu, po czym sztag złamał się na sworzniu rolki. Dodatkowo w połowie dnia zholowano również jednego Latającego Holendra – również ze złamanym masztem. Potem wróciła prawie zatopiona 505tka – chłopaki walczyli prawie godzinę, żeby postawić się po wywrotce, ale szło źle, bo okazało się że mają przecieki na łączeniach i komory wypełniły się wodą. Ostatnią dużą awarią był całkowicie porwany grot.

Awarii drobnych nie sposób było zliczyć – prawie każda łódka miała coś do poprawienia.

dzień 2

Wiatr zdecydowanie mniejszy. Do tego stopnia, że przez godzinę kręciliśmy się w okolicy startu, czekając na decyzję rozpoczęcia biegu. Fala ciut mniejsza, ale niestety już połamana, co czasem skutkowało zalewaniem całej łódki, a czasem nieprzyjemnymi uderzeniami.

Wystartowaliśmy w dwóch wyścigach, ukończyliśmy pierwszy. W drugim przed drugą górną boją zaliczyliśmy grzyba. Łódkę postawiliśmy dość szybko, ale sił na kontunowanie już nie znaleźliśmy, więc decyzja jedna – wracamy do portu.

dzień 3

Zdecydowanie najlepszy nasz dzień. Najsłabszy wiatr pozwolił nam na postawienia spinakera – wcześniej nie mieliśmy odwagi tego zrobić. Drugi bieg przepłynięty ze spinem pozowlił nam na utrzymanie się w „peletonie”. Przedostatnie miejsce straciliśmy między bramką, a metą, czyli na jakiś 150 metrach. Obok nas śmigeła łódka na normalnym spinakerze – pięknie to wyglądało. My mieliśmy wtedy tylko mały spinaker. Mieliśmy, ponieważ od Earle’a, prezesa Australijskiego Związku Klasy 505 – dotaliśmy duży spinaker, który, mam nadzieję, wypróbujemy w Krynicy Morskiej.

Jestem bardzo zadowolony z drugiego dnia – Marcin świetnie pływa na wiatr, a z wiatrem musimy po prostu nauczyć się pływać na spinakerze. Jak tylko to opanujemy, to będziemy kąsać 😉

Nagroda specjalna na najmłodszego sternika – autor zdjęcia: Robert Hajduk
Najmłodszy Marcin Pietrzak (12) i najstarszy Earle Alexander (74) sternik na regatach

film z regat

przypisy

Jedna odpowiedź do “Otwarte Mistrzostwa Polski klasy 505”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *